Data: |
15 września 2008 r. |
Temat: |
Powakacyjna refleksja |
Ostatnio odnoszę wrażenie, że coraz więcej osób uważa, że świetnie zna angielski. Pisałem już nieraz o uginających się półkach w księgarniach, bogatej ofercie kursów czy programów komputerowych. Nie byłoby tygodnia, aby któraś z gazet nie wypuszczała za darmo albo za pół darmo materiałów na CD do nauki angielskiego. Angielski towarzyszy nam niemal na każdym kroku. Wygląda na to, że wiele osób sądzi, iż wystarczy tylko być otoczonym tymi wszystkimi materiałami, aby wiedza w nich zawarta przelała się bez najmniejszego wysiłku do ich głów.
Skąd taka refleksja? Byłem zaskoczony naborem na studia na filologię angielską na Uniwersytecie Śląskim. Otóż podczas pierwszego naboru nie wypełniono wszystkich miejsc, bo zabrakło kandydatów spełniających ustalone kryteria. Czy były one aż tak ostre? Kandydat musiał spełniać następujące wymagania: 70% z maturalnego egzaminu ustnego i 80% z pisemnego na poziomie rozszerzonym z języka angielskiego. Wydaje mi się, że jest to niepokojące, aby osoby, które świadomie chcą podjąć studia na filologii angielskiej, po wielu latach nauki angielskiego nie potrafiły uzyskać na maturze 70% i 80%. Przy takim dostępie do materiałów, kursów, korepetycji - jak to możliwe? Zapraszam do dyskusji!
Spis tematówPoprzedni tematNastępny temat
Komentarze do tego tekstu możesz znaleźć na forum.
© 2004-2024 Jacek Tomaszczyk & Piotr Szkutnik